Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, wszelkie prawa do wszystkich fotografii na tym blogu są własnością autora.
Kopiowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest ZABRONIONE!!!

poniedziałek, 30 lipca 2012

Kolejna odsłona...


... moich wakacyjnych zdobyczy:)
Dziś pokażę Wam wymarzoną już jakiś czas temu tacę na nóżkach...
Upatrzyłam ją sobie kiedyś w jakimś katalogu.
U nas koszmarnie droga i baaaardzo trudna do zdobycia...
Udało się w Holandii...
I już jest u mnie- razem z nową latarenką:)






I kolejne cudo, w który się zakochałam będąc u Dity- na szczęście mój mąż też, dlatego wisi już na ścianie w naszym M:


Prawda, że niesamowita?
:))))


Pozdrawiam serdecznie,
udanego tygodnia:)
Sylwia

czwartek, 26 lipca 2012

Kuchnia, czyli trochę nowości przywiezionych z raju...


Wróciliśmy...

Spędziliśmy tydzień u naszych przyjaciół, Dity i Rafała, w Niemczech...
W tym roku to już nasze trzecie spotkanie, chociaż dzieli nas 850 km...
Z Ditą poznałyśmy się w sieci, ale udaje nam się dość często (chociaż nie na tyle, na ile byśmy chciały) spotykać w realu:)
 
 Przed wyjazdem wszystko sprzysięgało się przeciwko nam, o mały włos spędzilibyśmy cały urlop w domu, ale na szczęście udało się wyjechać:)

Dita, maniaczka dodatków jak ja, a może nawet większa, hi hi, od razu oprowadziła mnie po swoich "sekretnych" miejscach, czytaj: sklepach z cudeńkami:)
Pojechałyśmy nawet do Holandii, gdzie jest raj dla "takich jak my":))))

Oto jakie widoki podziwiałyśmy- zdjęcia specjalnie dla Was, kochane dziewczyny
(robione ukradkiem, telefonem):





Cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję, że i u nas kiedyś takie sklepy powstaną...

To, co kupiłam, to kropla w morzu tego, co chciałabym kupić, hi hi:)
Co prawda zapełniłam prawie cały bagażnik i mieliśmy problem z walizkami, ale w domu już tak dużo się nie wydawało...


Jak większość z Was wie, mieszkanie (i blog) Dity to kopalnia inspiracji! Dlatego od razu zaznaczam, że zbieżność dodatków jest zamierzona, a momentami wręcz celowa:)

Dziś moja kuchnia, w której umieściłam część tego, co przywiozłam z wyprawy do raju:



Taca jest rozkładana, można jej używać do podjadania w łóżku;) 
U mnie będzie robić głównie za dekorację, hi hi:)


Te duże różowe serducha to prezent od Dity- już dosyć dawno wypatrzone u niej na blogu:)
Teraz mam i ja;)
Dziękować Tobie jeszcze raz, psiapsióło moja!


Poznałam jeszcze jedno mieszkanie, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia i jego uroczą właścicielkę, Edytę, od której dostałam tę skrzyneczkę:


Jeszcze raz wielkie dzięki, kochana!


Wejście do kuchni:

I widok na całość:

Kuchnie mamy otwartą na salon, więc to jest dopiero połowa całości, ale resztę pokażę dopiero, jak dojedzie nowy narożnik;)
Kuchnia tez niedługo w nowej odsłonie, bo jestem w trakcie szukania nowych tapet...

I tyle na dziś...
Pozdrawiam gorąco,
Sylwia

wtorek, 17 lipca 2012

Ocalić od zapomnienia...


Skuszona Waszymi wspomnieniami, postanowiłam sięgnąć po swoje...
Jak się okazuje, jest ich całkiem sporo... jeszcze, bo jak wiadomo, pamięć ulotna jest...

Będzie długo, zapraszam wytrwałych:)

Moje dzieciństwo przypada na drugą połowę lat osiemdziesiątych i pierwszą 90...
 część wspomnień jest wcześniejszych, część późniejszych...
I część wspomnień nalezy też do mojego K., bo razem układaliśmy tę listę
 (prawdziwa burza mózgów, hi hi)

Pewnie nie tylko mi lata 80 kojarzą się z kartkami i długaśnymi kolejkami...
Pewnie miało to swoje dobre strony, głównie dla ludzi towarzyskich i rządnych plotek- bo co można było robić w kilkugodzinnej kolejce???
I zapach mielonej na miejscu kawy... hm...

Chleb- dziś już takich wielkich nie pieką... Można było nawet ćwiartkę kupić, he he;)
A jakie kolejki były, kiedy miał przyjechać świeży!
Mleko i śmietana w szklanych butelkach, zamknięcie ze "złotka" lub "sreberka"...

Oranżada- to był smak! W dodatku z bąbelkami:)
Syfony też pamiętam- a jakże!
I woda z saturatora na chodniku- co za smak! A jaka higiena!

Temperówka na żyletkę...


 Zeszyty, przeważnie zielone, szary papier do obkładania książek...

Odpusty przykościelne- kapiszony, małe fajne pistoleciki, piłki na gumce (chyba wypchane trocinami), pierścionki...
Telewizor- pamiętam jeszcze te czarno- białe...
Żeby obejrzeć bajkę, trzeba było go włączyć 5 minut wcześniej- tyle czasu się nagrzewał;)

Bajki... Biało- czarnych nie pamiętam... to chyba dobrze, może taka stara nie jestem;)

A później to "Pszczółka Maja","Miś Uszatek", "Miś Coralgol"


"Mali Mieszkańcy Wielkich Gór"- Dżeki i Nuka:), "Krecik", "Zając i Wilk"...
Jak weszły na antene "Smerfy", to poczulismy smak wielkiego świata:) To była bajka!

Goździki- zawsze i wszędzie, na każdą okazję...

Muzyka- tylko i wyłącznie na kasetach (BASF)... magnetofony- ach, te lubiły wciągać taśmę!
Magnetofon JAMNIK...

W pierwszej klasie podstawówki wszystkie kochałysmy się w Shakinie Stevensie;p

Cały pokój obwieszony w plakatach...
"Świat Młodych"- to gazeta z plakatami, o którą trzeba było walczyć:)

A przebój "Biełyje rozy" pamiętacie??? Nawet na rosyjskim tekstu się uczyliśmy...
"Biały miś"...

Auto- nasze pierwsze, syrenka, potocznie zwana "skarpetą", oczywiście w kolorze żółtym:)
Później brązowy "maluch"...

Rower- oczywiście składak, i oczywiście czerwony:)

Lody BAMBINO, co za smak!

Pierwsze filmy w kinie: "Wejście smoka", "E.T."...
Zakładowe wyjazdy na wczasy- co roku jeździliśmy na 2 tygodnie do Mielna:)
A bary mleczne??? Biała zastawa z niebieską obwódką i napisem SPOŁEM...
Jedzenie stołówkowe... obiady w trojakach:)

Gumy balonowe DONALD- smak i zapach zapamiętam na zawsze! Kto nie kolekcjonował tych historyjek???
I kartki pocztowe też zbieraliśmy:) I papierki od czekolad... I puszki po piwie... Tylko po co?
Handel wymienny też już wtedy był, hi hi:)
Wafelki Princepolo- w złotku, smak obłędny, niewiele mający wspólnego z tym dzisiejszym, niestety...

Mój pierwszy walkman- czerwony:) 

Programy telewizyjne:
ŚRODA- Pan Tik-Tak
SOBOTA- Sobótka
NIEDZIELA- Teleranek

Książeczki z serii "Poczytaj mi, Mamo"- mam je do dziś, czytam moim dzieciom:)
Później "Ania z Zielonego Wzgórza" i pozostałe części serii, "Dzieci z Bullerbyn", "Szaleństwa Panny Ewy"...

Seriale: "Janka", "Karino", "Szaleństwa Panny Ewy", "Czterej pancerni i pies", "Stawka większa niż życie"...

Kozaki RELAXY- mieli je chyba wszyscy...ja nie;)
Czekolady z orzechami z DDR- ów...
Autka- resoraki, przywożone zza granicy (przez mojego Teścia dla mojego K.) albo kupowane w Pewexie lub Baltonie...

Projektory do bajek na kliszy (przeźroczach)... i też bajki z płyt winylowych...

Lista przebojów Marka Niedźwieckiego w radiowej TRÓJCE...
 Gra w scyzoryk, w klasy, w gumę na przerwach...
I gra w państwa- miasta...:)

Zeszyty ZŁOTE MYŚLI- mam je do dziś:)))
"czadowe" sklepy... w których nic nie było...

I tak mogłabym pisać bez końca...
Ale chyba wystarczy:)

Miło było powspominać...

Pozdrawiam wszystkich i żegnam się na jakiś czas, bo jutro w nocy wyjeżdżamy na urlop:)))

Sylwia


wtorek, 10 lipca 2012

Lawenda...

Nie wytrzymałam... kupiłam kolejne 6 sadzonek:)
Z pracy poszła "delegacja" i dziewczyny wykupiły prawie wszystkie, jakie rzucili do sklepu,hi hi:)
Teraz mi pachnie jeszcze intensywniej...
 Uwielbiam!
Część już suszę, więc i w domu czuć lawendę...




Do nowych sadzonek doniczkę dokupić musiałam...:) a jakże;)
Odkryłyśmy z dziewczynami małą kwiaciarnię, do której Pani zwozi cudeńka!
Nie dość, że niedrogie, to w dodatku na zamówienie też można...:)
A najlepsze, że mamy do niej 2 minuty drogi;)



 Od wczoraj urlopuję się:))))
To nic, że moje młodsze pisklę chore i czasowo uziemiona jestem...
Dzięki temu mam czas na swoje małe przyjemności;)

I moja lawenda... "większa i starsza":




Kiedy rano otwieram okno, wiaterek zawiewa, a lawenda pachnie... hmmmm...
Wtedy tylko kawa, laptop i błoga cisza, bo K. w pracy, a dzieci jeszcze śpią...
nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba!


Maleństwa, które sama posiałam, są coraz większe...
To one cieszą najbardziej:)




Pozdrawiam Was wakacyjnie i lawendowo, a zwłaszcza Moje Dziewczyny (które bzikiem do lawendy i doniczek zaraziłam),
 R. i M.;)

Sylwia

środa, 4 lipca 2012

Od kubeczka do szklanki...




Zaproszona przez Haurkę do akcji pokaż swój kubek czy w czym tam pijasz, postanowiłam
przedstawić Wam swoich ulubieńców:)
Ogólnie to jestem sroka na kubki, szklanki i filiżanki, z każdej wyprawy na zakupy przynosiłabym nowe (zawsze tylko po 2, dlatego pomimo ogromnej ich ilości w moim M, ciężko znaleźć kilka jednakowych), wszystkie są dla mnie niepowtarzalne i warte kupienia...

Ale zazwyczaj słyszę od mojego K.:
Misia, nie mamy gdzie tego trzymać!
I tyle w temacie..

Ograniczona więc do "minimum" kubków i szklanek, wybieram je w zależności od nastroju i pory dnia...

I tak... jeśli nie idę do pracy, zabieram szklankę z kawką do łózka i delektuje się nią do bólu:)


Jeśli herbatka, to tylko z filiżanki od mojej kochanej Mamusi:


Uwielbiam ją!
(Mamę i filiżankę;))

Z Mężem pijamy kawkę z takich:


(sztuk posiadanych- 2!)

To kubek "jesienno- zimowy", w ubranku:)
Rewelacyjnie ogrzewa zziębnięte dłonie:)
Jest mi bliski, bo dostałam go od Męża... 
(czy kubek w ogóle może być bliski???)



Napoje zimne, czyli woda, soki i od czasu do czasu wyskokowe, najlepiej smakują w szklankach...
po świeczkach z IKEI:))) Polecam!


I tyle w skrócie... A jak z Waszymi upodobaniami?
Podzielcie się, z przyjemnością poczytam:)

Pozdrawiam,
Sylwia

niedziela, 1 lipca 2012

Początek wakacji z zapachem kwiatów w tle...


Wakacje przywitały nas piękną, prawdziwie letnią pogodą.
Mam nadzieję, że się ona utrzyma jeszcze jakiś czas, bo za tydzień zaczynam 3-tygodniowy urlop:))))
A za 2,5 tygodnia- długo wyczekiwany wyjazd :))))

Jednak za taką burzę, ulewę i niemalże huragan, jakie gościły u nas dziś w nocy, dziękuję serdecznie!
Dobrze, że mam w miarę osłonięty balkon, bo moje kwiaty by tego nie przetrwały...

Chciałam się dziś z Wami podzielić pięknem moich kwiatów, które w piątek zagościły w moim domu...








Specjalne podziękowania dla Pani Moniki, od której otrzymałam cudowną płytę!
Dodam, że koperta jest równie piękna, jak jej zawartość;)


Pozdrawiam wakacyjnie,
Sylwia
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...