O jesieni mogę pisać- dopóki jest piękna, złota... wtedy dodaje mi skrzydeł, cieszy...
Ale kiedy zaczyna padać, cały romantyzm i piękno znika, a przychodzi przygnębienie...
Póki co, cudnie mamy za oknem, więc dużo jesieni dziś u
mnie:)
Pogoda pozwala na spacerowe szaleństwa, więc korzystamy do woli!
A w domu ciągle coś przestawiam, dokupuję... bo mnie nosi!
Do domu też już jesień się wkrada... na razie w subtelnych dodatkach, głównie tych "żywych"...
I tak złote liście i kasztany stanowią chwilowo stały element wyposażenia w naszym M...
Wieczory są coraz dłuższe, coraz szybciej zapada zmierzch, więc mam pretekst, żeby zaraz po powrocie z pracy zapalać świece:) W domu od razu robi się przytulniej, prawda???
Pewnie dlatego też ostatnio powiększyła się moja kolekcja lamp i lampionów o kolejną zdobycz, tym razem czarną;) Nie mogłam przejść obok niej obojętnie... no nie mogłam;)
Idealnie wpasowała się w biało- czarny wystrój mojego parapetu, ale mimo to wędruje prawie codziennie, zwłaszcza, kiedy jest już ciemno, gdyż mając do wyboru światło ze świec i to elektryczne, zawsze sięgnę po to pierwsze:)
A na jesienne, chłodne już, wieczory, ciepła kawka (oczywiście
latte macchiato) i rogaliki w wydaniu mojej Córki:))) Pyszności!!!
Samych przyjemności na jesienne wieczory Wam życzę,
Sylwia